czwartek, 25 lipca 2013

przyjaciele

Z wlasnego dziecinstwa pamietam wiele kolezanek. Wtedy nie uzywalo sie slow "przyjaciel" /"przyjaciolka". Chodzilo sie po prostu na dwor;) i bawilo z Beata, Andzelika, Ania.. W mojej klasie w podstawowce byly tylko 4 dziewczynki, stad wybor towarzystwa byl ograniczony. Ale grupa byla na tyle mala, ze wszyscy jakos tak naturalnie trzymali sie razem.
W liceum nie szukalam na sile przyjazni, ale ta przyszla po prostu i trwa do dzis :) :* I choc dziela nas kilometry dlugie jak lata swietlne i kontynenty tez nie te same, to wciaz jest ta nic porozumienia. Czasem milczenie nieznosnie doskwiera, ale wtedy mysli moje nie skupiaja sie na tym, ze Ona sie nie odzywa. Jedynie towarzyszy mi troska o Jej dobro.. zastanawiam sie czy wszystko u Niej w porzadku.

Z tego, co pamietam- moja kochana Mama, z milosci wielkiej do mnie, probowala mnie chronic przed zgubnymi skutkami damskiej przyjazni.
Ostrzegala, opowiadala.. zeby nie ufac, nie opowiadac, nie zblizac zbytnio.. bo sa duze szanse na to, ze dostane 'kopa' mowiac brzydko.
Wspominala cos o tym, jak sie zawiodla na "przyjaciolce". ale pamiec moja jest krotka i nie przytocze szczegolow. jedynie pamietam swoje postanowienie z tamtych czasow
: dystans, dystans, dystans do slow 
Mamy. kazdy z nas jest inny i moze mnie nic takiego sie nie przytrafi.. 
I chyba sie udalo.. 

A swoja droga.. Nigdy nie potrzebowalam definiowania znajomosci.. albo jest mi z kims dobrze, albo nie. 
I tu chce wspomniec o cudownych kobietach, ktore poznalam kilka miesiecy temu tu, w
Korei. Zaczelo sie od kilku slow, wymiany zdan na temat siebie i naszych dzieci. 
A skonczylo sie na wspanialym gronie koreanskich kobiet.
Mlode mamy, ktore wspieraja sie i pomagaja sobie. Ktore opiekuja sie dziecmi nie tylko swoimi. 
Ktore karmia wszystkie pociechy na raz. Ktore dbaja o te spodziewajace sie potomka. 
Gotuja, zmywaja, podwoza. Smieja i zloszcza w nieskrepowany sposob. 
Rozmawiaja o diecie, zdrowiu, modzie, seksie.. czasem o innych, ale bez jadu, bez zlosliwej 'ocenki'.
Wszystkie jestesmy kobietami i chcemy byc piekne i zadbane, ale gdy spotykamy sie kazda z nas biega za dzieciakami, jestesmy zmeczone, zgrzane i rozczochrane. ale rozesmiane i szczesliwe. bez makijazu.. bez porannego fryzjera.. sorry, ale to ogromna roznica w porownaniu z rodzimymi spotkaniami na placu zabaw.
to mi odpowiada
! Jestem ogromna szczesciara
:)

Nie wiem z kim bedzie w przyszlosci przyjaznic sie moja corka, ale obiecalam sobie, ze nie bede na nia wplywac zbyt mocno. Mam nadzieje, ze nie zawiedzie sie nigdy w takim stopniu jak jej babcia. Mam nadzieje, ze trafi na wspaniale kobiety w swoim zyciu.
A narazie niech sie bawi!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz